Czarne mokasyny miarowo suneły po trotuarze sejmu. Ich czerń z daleka przyciągała wzrok każdego, przechadzającego się po marmurach polskiego parlamentu. Owe czarne, błyszczące buty należały do Ludwika Porna, ministranta spraw wyznaniowych i aantyPOkracji.
- Dzień dobry Rdaek. - wycedził Porn do zmierzającego w jego kierunku premiera Łabędzia.
- Czołem. Co jest??? - zapytał polski prime minister.
- Czechu kupił sobie psa i trzeba go nazwać. W ogóle musimy wysmarzyć nowe ministranctwo, córka mi się żeni i chciałem jakąś posadkę dla zieńcia. Ma już nawet pomysł: ministranctwo nazyfikacji.
- Czym by się maiło zająć? Tylko żeby to nie były jakieś tam pierdoły...
- No więć będzie przemieniać nazwę różnych rzeczy na coś związanego z PiS.
- Może być, nie jest to przecież wyrzucanie pieniędzy podatników w błoto, co nie?! - zaśmiał się doniośle premier. Zawtórował mu porn.
3 godziny później.
- Witam państwa na konferencji prasowej nowego ministranctwa, ministranctwa nazyfikacji. - radośnie wyrzekł ministrant Porn.
- Nowe ministranctwo zajmować się będzie słuszną sprawą. Nazwami. Jak państwo wiedżą prezydent kupił sobie pittbulla. Nasze misnisterstwo wydało 19 milionów złotych by znaleźć dla niego odpowiednie imię i ... - przerwał Porn
- I udało się!!! Pitbull nazwie się PiSduś. PiS od naszej partii, a duś, że każdego kto sprubuje sprawić czy zadać ból prezydentowi PiSduś udusi! - zakończył Porn.
cdn.